Co sprawia, że paczka świąteczna staje się wyjątkowym prezentem?
Pracuję w biurze od ponad sześciu lat, a grudzień to zawsze miesiąc pełen niespodzianek – i nie mówię tu o pracy. Świąteczne dekoracje, zapach pierników i… paczki świąteczne! Każdego roku czekam na ten moment, gdy dostajemy od firmy nasze zestawy świąteczne. To też czas, kiedy klienci zasypują nas upominkami. Czy jestem zadowolona? Oczywiście. Czy za każdym razem? Cóż… bywa różnie.
Herbata, czekolada i orzeszki – świąteczny klasyk
Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam drobne prezenty, a paczki świąteczne zawsze kojarzą mi się z miłym gestem. Ale co roku w środku znajduję zimową herbatę, paczkę orzeszków i klasyczną czekoladę.
Zimową herbatę mogłabym już sprzedawać na własną rękę – mam w domu zapas, który wystarczy na kolejne trzy zimy. Orzeszki? Też są świetne, ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie miał w paczce tych samych mixów orzeszków już kilka razy z rzędu. Czekolada? Klasyka. Ale ile razy można się cieszyć tym samym?
Najgorsze jest to, że te paczki zaczynają wyglądać tak samo. Czasem mam wrażenie, że zostały zaprojektowane przez algorytm, a nie przez człowieka. Ot, „wrzucić coś, co się wszystkim spodoba, ale nikogo nie zaskoczy”. Do momentu, aż kilka lat temu coś zmieniło moje podejście do tych prezentów.
Kiedy paczka jest prawdziwą niespodzianką…
To był ten rok, kiedy koleżanka z HR była na urlopie macierzyńskim i – jak podejrzewam – temat paczek zlecono na zewnątrz. Otworzyłam swoje pudełko z lekkim brakiem entuzjazmu, bo spodziewałam się kolejnej herbaty i czekolady, ale zamiast tego znalazłam:
- Termiczny kubek, który naprawdę trzyma ciepło przez cały dzień. Właśnie taki, jakiego potrzebowałam na zimowe poranki w drodze do biura!
- Paczkę wytrawnych przekąsek z różnych stron świata – figowe chipsy, migdały w karmelu z solą i coś, co przypominało suszone pomidory w czekoladzie (do dziś nie wiem, co to było, ale było pyszne).
- Czapkę w świątecznym klimacie, z ciekawym, subtelnym wzorem – żadnego wielkiego logo na środku, tylko delikatny akcent w dobrym guście.
Pamiętam, że w biurze od razu zaczęły się rozmowy: „A widziałaś tę czapkę?”, „Ktoś tu naprawdę pomyślał o czymś fajnym!”, „Te chipsy? Muszę sprawdzić, gdzie można je kupić!”. Było to coś więcej niż tylko paczka – to była prawdziwa niespodzianka. Przekąski zniknęły szybciej, niż mogłabym się spodziewać, a termiczny kubek do dziś jeździ ze mną do pracy.
Dlaczego warto zaskakiwać?
Teraz gdy co roku otwieram kolejną paczkę, zawsze mam nadzieję, że znów znajdę coś wyjątkowego. Nie chodzi o luksusy, ale o to, żeby paczka była przemyślana. Kiedy znajduję coś nietypowego, mam wrażenie, że pracodawca patrzy na nas bardziej indywidualnie – nie jak na „grupę”, ale jak na ludzi, którzy mają swoje potrzeby, upodobania i pragnienia.
Nie zrozumcie mnie źle – każdy gest jest doceniany. Ale jeśli ten gest wygląda jak zrobiony taśmowo, bez odrobiny serca, traci swój urok.
Co by mnie ucieszyło w tym roku?
Prezent, który poczuję, że jest dla mnie. Coś, co pokaże, że firma naprawdę chciała sprawić mi radość. Nawet proste rzeczy, jak czekolada, mogą być wyjątkowe, jeśli są w zestawie z kartką z życzeniami – ale nie taką drukowaną w setkach egzemplarzy. Wystarczy ręczny podpis albo coś, co pokaże, że naprawdę ktoś o mnie pomyślał.
I w tym samym duchu powinna być cała reszta paczki. Nie chodzi o to, żeby była pełna luksusów, ale o drobne gesty, które mnie zaskoczą.
Bo jeśli ma to być kolejne pudełko, które można zamknąć w kategoriach „minimalny wysiłek, minimalny efekt”, to naprawdę – dołóżcie mi te 100 zł do premii i wszyscy będą szczęśliwi.
Co zyskuje firma, kiedy myśli o takich detalach?
Po pierwsze, szczery uśmiech pracowników. Paczki, które są przemyślane, mówią: „Dbamy o was”. Budują prawdziwą relację między firmą a zespołem. Po drugie, to gest, który pokazuje, że nawet drobiazgi mogą mieć wielkie znaczenie – nie trzeba ogromnych budżetów, żeby paczka stała się wyjątkowa. Wystarczy odrobina kreatywności i chęci.
Pamiętajcie, święta to czas radości, a prawdziwa radość płynie z gestów, które mają w sobie serce.